poniedziałek, 13 września 2010

"Co nas nie zabije, to nas wzmocni."

Oj nie będę zaczynać opisywać mojej przygody od początku bo zeszłoby mi na tym pół dnia, a akurat mam 2h przerwy bo dzieci śpią :)
Aktualnie jestem w Holandii. Pięknym kraju zieleni, rowerów i wiatraków :) Gdy tylko wjechaliśmy autobusem do Holandi, z każdą sekundą, minutą, godziną coraz bardziej zakochiwałam się w tym kraju. Jestem pewna, że każdy z Was co by tu przyjechał poczuł by to samo :)


Widoki są cudowne :) Do niedzieli dwa tygodnie temu myślałam, że góry to mój żywioł, zapierałam się zawsze że nie mogłabym zammieszkać na płaskim terenie. A tu niespodzianka. Zakochałam się bez pamięci :)

Dobrze skonczę to słodzenie Holandii i przejdę to szczegółów, czyli au pair.

Od tygdnia mam tą przyjemność być au pair w Holenderskiej rodzince 6 osobowej. Mama - host mama - Ellen. Tata - host tata- Rob. Najstarszy z dzieci Lukas (9lat), Rosalie (5lat), Jeroen(prawie 4latka) i najmłodszy Floris (prawie 2 i pół ).

Jak na razie opiekuję się dwoma najmłodszymi bo starsze są ze swoją mamą. Jednak miałam ich przyjemność poznać w środę i okazaly się naprawdę cudownymi dziećmi :)

Cóż mogę powiedzieć o rodzince. Szczerze jestem bardzooooooo zadowolona :) Są na prawdę fajnymi ludźmi, przyjacielskimi, pomocnymi osobami. :) To dzięki nim czuję się tu tak dobrze.



Byłam raz au pair gdzie ojciec nie za bardzo chciał aby jego dzieckiem zajmował się ktoś inny niż matka dziecka, tak więc nie było zbyt miło. Dlatego też wiem, że atmosfera w host family musi być na prawdę fajna aby au pair również się dobrze czuła. Dlatego też przy rozmowie z Ellen zapytałam czy oboje rodziców chce au pair, na co dostałam 100% potwierdzenie :) I tak też jest, z czego się cieszę :)


Wiadomo też, że na początku jest zawsze miło i wesoło, wszystko dla mnie jak i dla nich też jest nowe. Chodzi mi dokładniej o zwyczaje i ogólnie moją osobę :) Z czasem pewnie może nie bedzie aż tak super, chociaż kto wie. Oby jednak tak zostało jak jest albo było lepiej :)


Pierwszy dzień z dziećmi był ciężki, do tego że byłam nowa więc dzieci mnie "próbowały" ale była też bariera językowa bo dzieci nie mówią po angielsku. Tak więc było ciężko. Chociaż był jeszcze jeden powód który spowodował iż chciałam spakować manaty i wrócić do domku, ale to później :)


Jednak co do języka to dzieci rozumieją trochę po angielsku, przez to że mieli już wcześniej au pair z innych krajów. :) Z Florisem nie mam takiego problemu bo on się dopiero uczy słów i ja również uczę się z nim :) Dodatkowo też przez ten tydzień nauczyłam się jego słówek, bo wiecie jak to dzieci małe, więc bardziej go rozumie :)



Z Jeroenem były troszkę problemy bo ja go zbytnio nie rozumiałam, ale Ellen wytlumaczyła mu że ja nie mówię po Holendersku tak więc mądry chłopczyk teraz tłumaczy mi (oczywiście po holendersku) co coś znaczy jak nie wiem i się go zapytam. Jest na prawdę mądrym chłopcem i słodkim chociaż potrafi czasem być nieznośny, ale czy nie każdy z nas ma czasem gorsze chwile? To dlaczego niby dziecko też nie może ich mieć? :)

Floris jest tak pociesznym dzieckiem, że po prostu cały czas się śmieje :) Więc nie ma z nim dużego problemu. Płacze tylko wtedy gdy naprawdę coś mu się stało.


Lukas i Rosalie są tak słodkimi dziećmi, że po prostu do rany przyłóż :) Miałam przyjemność być z nimi w sobotę w playparku i się zdziwiłam gdy na dowidzenia oboje dali mi buziaki bo to dopiero drugi raz się widzieliśmy, ale na prawdę ciepło mi się na serduchu zrobiło :)

Z powodów problemów rodzinnych pomiędzy tata dzieci a matką dwójki straszych na razie Lukas i Rosalie są ze swoją mamą, ale w tym tygodniu wszystko się ma wyjaśnić tak więc wszyscy mamy nadzieję, że już za niedługo będę tutaj z nami :)



Ale powiem Wam niektórzy porafia byc naprawdę wrednymi, a do tego mega zawistnymi osobami. Tutaj myślę o tej drugiej matce tych dwójki starszych. Jest tak zazdrosna o wszystko co Rob i Ellen i dzieci robią, że to na prawdę jest chore. Ale cóż może kiedys zmądrzeje, może.


Aaa miałam napisać o drugim powodzie dlaczego chciałam wracać. Chodziło o prysznic. Z tego powodu iż mam swoją chatkę obok ich tak więc mam też swoją "łazienkę". Jak przyjechałam to sie trochę przeraziłam, bo ten prysznic jest - na zewnątrz. W osobnym budynku. Ktoś kto był kiedyś na kampingu czy też w domkach letniskowych wie, że w większości prysznice są w osobnych pomieszczeniach. Zastanawiam się jak to będzie w zimie, chociaż tutaj nie ma tak ostrych zim jak w Polsce ale zawsze.


I przez te dwie sprawy na prawdę chciałam spakować walizki z powrotem i wrócić do domku. Jednak potem sobie pomyślałam, że "Nie o nie, tak łatwo się nie poddam. Dam sobie rady. Muszę sobie dać czas, a przyzwyczaje się. Bo jak to mówią co nas nie zabije to nas wzmocni" Oby oby ;)



I fakt po tygodniu bariera językowa zaczyna się zmniejszać a do prysznica zaczynam się przyzwyczajać. Będzie dobrze, prawda? :)

Ok kończe na teraz :)
Odezwę się wkrótce :)

Idę pouczyć się niderlandzkiego :):):)

Pozdrawiam!

Doei!! :):):)

4 komentarze:

  1. jakich słówek sie uczyłąs przed wyjazdem?? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Goryś (WTF?? czemu tak trudno tu dodać kometarz??)

    Kochana Ty moja!! jestem z Ciebie mega dumna, za to, że jesteś tak silna i tak pozytywnie nastawiona!!:) to wspaniale, że dzieciaczki są kochane i że ich rodzice również. aaaa z tym niderlandzkim to mnie zaskoczyłaś:D
    proszę Cię zarób kilka zdjęc i prześlij mi na maila albo wrzuć tutaj:):)
    GORRRRRĄCO CIĘ POZDRAWIAM, TRZYMAJ SIĘ TAM!!! I UŚMIECHAJ CIĄGLE- "Bo uśmiech najkrótszą, najprostszą jest drogą do szczęścia, do ludzkich serc, świat się piękniejszy otworzy przed Tobą, gdy tylko uśmiechniesz się..." :) aaaa jak tam chińszczyzna??:):) :**************
    KC!

    Goryś :):)::)

    OdpowiedzUsuń
  3. o No i teraz można dodawać ładnie ;***
    supeeer bo tak jakoś jakbym Ci nie komentowała to jakoś głupio tak :)
    I pisz dużo takich długich notek to będę dużo dużo z tego wiedziała hehe ;*** tęsknie, kocham i trzymam kciuki ;********
    Usia ;)):*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Puszku:*
    Bardzo fajny pomysł z blogiem,przynajmniej Twoje literki widzę!
    Ja też tak, jak Gorysia jestem z Ciebie dumna i wierzę w Ciebie :] Duchem zawsze z Tobą, nieważne gdzie i kiedy :*

    Never give up :D

    Basia

    OdpowiedzUsuń