piątek, 8 października 2010

Het ergste is achter de rug :)


Hoi! :)
Oj nie mogę uwierzyć, że to juz piątek Oo Czas szybko leci, oby tak leciało a bedzie super :)
05.10.2010 minal juz miesiac jak tu jestem. Zleciało oj zleciało, ale na prawdę mogę ten miesiąc zaliczyć do jednego z lepszych w moim życiu :):) Oby kolejne były jeszcze lepsze :)
Ok, tak więc co u mnie słychać? Wszystko bardzo dobrze :):)
W tym tyg były dwa wydarzenia które teraz Talia ( Floris to tak słodko wypowiada:):)) Wam opisze :)

Poniedziałek 04.10.2010r - Pierwsza lekcja języka niderlandzkiego :)
Oczywiście przyjechałam jako pierwsza ^^ Potem przyszła Tajka , ma tak ciężkie imie że ciężko mi było zapamietać ^^ Ale zapytam ją jeszcze raz w poniedziałek, czy np ma jakiś nick ^^ Potem przyszły 4 kobietki, Pan Anglik ^^, i trójka innych mężczyzn.
Oczywiście Pani nauczycielka mówiła do mnie po ang bo na początku jej powiedziałam, że nie mówie w ogóle po holendersku.
Chwilkę pogadałam z Tajką i panem Anglikiem ( ojj jaki on ma fajny akcent :):)). I po 18.30 zaczeły się zajęcia. I tu było moje zaskoczenie, bo wiecie ja to sobie wyobrażałam, że ta nauczycielka wszystko po kolei mi będzie tłumaczyć, mówic mi jak powiedziec "Dzień dobry", "Mam na imie" itd. A tu nie. Dała mi słychawki, włączyła komputer, i pokazała ćwiczenia które mam zrobić. Bylo chyba z 10 zadań w których było od 8 do 18 ćwiczeń. O dziwo nawet nie poszło mi tak źle, dobrze że wcześniej sobie ten kurs przeglądnęłam który au pair z Polski zostawiła :)
Po ćwiczeniach które zajęły około 2 h, reszta grupy też robiła ćwiczenia na komputerach tylko co innego, poszliśmy do sali obok gdzie nauczycielka puszczała nam z płytki zdania a my mielismy powtórzyć. Oczywiście ja za każdym razem jak miałam powtórzyć to sobie myślałam "Oo yyy helloł o co chodzi xD hehe" no ale jakoś dałam rady. Potem nauczycielka zadawała nam pytania i oczywiście mielismy na nie odpowiedzieć po holendersku, oczywiscie ja ni w cholere nie rozumiałam, a jak rozumiałam to pytania nie dotyczyły mnie, ale z pomocą ukraińskiej au-pair która mi tlumaczyła jakoś dałam rady ^^
Ciekawa jestem jak bedzie w poniedziałek :)
Jak to w temacie "Het ergste is achter de rug" czyli "Najgorsze za Tobą" oby oby :)
Oby teraz było tylko coraz lepiej :)

Środa 06.10.2010 - Pierwsze zajęcia siatkówki
Na siatkówce było bardzo miło :) Kobietki z którymi grałam bardzo sympatyczne. Szkoda tylko że było nas 6 to grałysmy 3 na 3. No ale cóż.
Aaaa no najważniejsze kobietki z którymi grałam i będę teraz grać co środę mają powyżej 50 lat, jedna chyba ma 47 lat. Wiem, wiem może być to dla Was szok, dla mnie był. Ale oczywiście pozytywnie, bo widać że kobietki dbają o siebie i swoje zdrowie, tak więc to jest najważniejsze :) Tutaj podobno to jest normalne, i nawet ludzie powyżej 80 roku życia też grają :) To dla mnie nowość, bo w Polsce nic takiego nie widziałam hehe
Ale ogólnie zauważyłam, że Holendrzy są bardzo aktywni sportowo rowery, jogging czy własnie takie zajęcia jak siatkówka.
Ze wstydem muszę przyznać iż ja jako pierwsza z 6 się zmęczyłam i do tego spociłam się że ho ho ho xD hehe I pierwsza myśl po zajęciach "Muszę natychmiast zacząć ćwiczyć. Mam gorszą kondycję niż 50 letnia kobieta, a w końcu mam (jeszcze xd hehe) 21 lat tak więc tak być nie może!!" Dlatego jak tylko będę mieć czas, i pogodda będzie jako taka to będę sobie jeździć na rowerku albo biegać! Nie ma bata!! :)

Jutro znów babysitting, ale jakoś mi to nie przeszkadza :) Zawsze to dodatkowa kaska :):)
Dziś chłopcy mnie tak słodko pożegnali jak wychodziłam do swojej chatki, że mi się tak ciepło na serduchu zrobiło :) Ellen się tak milo usmiechneła i mówi " No z żadną inną au pair tak nie było jak z Tobą" :) Cieszę się że mnie lubią, bo ja ich bardzo lubię :):) Kochane dzieciaczki :):):):) Szkoda tylko że dwójka starszych tak rzadko z nami jest bo wtedy byloby super :) Ale cóż niestety mama dwojki starszych jest po prostu idiotką która z zazdrości niszczy nie tylko życie Ellen i Roba, ale przede wszystkim swoich dzieci, a także dwójki młodszych. Oby wszystko się ułozylo dobrze, i oby już w tym tyg wszystko się wyjaśniło :):) Bo tęskno nam za nimi!!


Ok co jeszcze? Hmm chyba nic :)
Humor, zdrowie dopisują :) Więc jest bardzo dobrze :):):):) Oby tak było dalej, a będzie genialnie :) Oczywiście może być lepiej, nie miałabym nic przeciw hehe Tylko czy może byc jeszcze lepiej? Oby tak ^^

Do tego rodzinka jest taka miła :) Ellen z Robem zafundują moim rodzicom przelot do mnie na moje urodzinki :) Czyż to nie super miłe z ich strony? :) Cieszę się, że do nich trafiłam :):) Achh bardzooooo się cieszę :) Że są tacy normalni, przyjacielscy, pomocni, zabawni i traktują mnie jak członka swojej rodziny, a nie jako osobę obcą jedynie zajmującą sie ich dziećmi :) Wszystkim przyszłym au pair zyczę aby również znalazły taką super rodzinkę jak i moja i żeby też sie tak w niej czuły!! Bo podstawą jest dobra atmosfera, bez niej się nie da. Cieszę się, że tu ją mam :):):)

Achh ciekawa jestem jak to będzie w poniedziałek :) Panie Angliku szykuj się na ŻuŻu Attack <buhahahahahahahaha> xD ;)
Echh.... :):):):) Wiem wiem szalona jestem <rotfl> O czym ja w ogóle myśle? Oo hehe ^^ :):):) Dobra Ciiiii xD Za bardzo się nakręcam i potem będę mieć ^^ Ale no coooo, trzeba korzystać z życia nie? ;)


Ok to by było na tyle :)
3majcie sie cieplutko :*:* Oby wasz humorek był tak dobry jak i mój :*
Basiu dziękuję za iskierkie :* ;) Też tęstnie, najchętniej bym Was tutaj wszystkich ściągnęła do mnie :):):)
BUZIACZKI KOCHANI :*:*:*:*:* LOV U :*:*:*
xoxoxoxoxo

She's freaky and she knows it
She's freaky but i like it!!!

niedziela, 3 października 2010

Such a wonderful life :)


Hoi! Hoe gaat het? :)

Achh Holandia. Kraj który coraz bardziej zaczyna mi sie podobac i do tego juz na pewno na zawsze zachowa miejsce w moim sercu :) Jak ja sie cieszę, że tu przyjechałam. Że wybrałam własnie tą rodzinkę. Och jest CUDNIE :):):)
Dziś po prostu, z powodu tego że mi tak fajnie i serce się cieszy i dusza to łzy w oczach sie zaszkliły. Jednak to były łzy szczęścia :) Oby to uczucie, oby ta fascynacja, oby ta radość trwała wiecznie :) Oby tak dalej!! :) <wielkie wielkie HIPFRO> :*:*:* ;) Baś Ty wiesz :*

Dziś wstałam sobie o 9 :) Poszłam wziąść prysznic, a pod prysznicem co? Kikker xD Czyli mala czarna żabka mi skacze. Oczywiście ja mała panika bo nie wiem co to za żabka, ale przecież Frogo z frogiem się dogada co nie? ;> hehe  No i tak chciałam ja wygonić spod prysznica, że mi skubana do dziury w ścianie weszła (ktorej nigdy wczesniej nie widzialam) no i tam sobie kikker siedzi ;)

Po prysznicu poszłam zjeść śniadanko, następnie poszłam wymienić królikom sianko, jedzenie itd. Potem pomogłam Ellen a nastepnie poszłam na 1,5 godzinny spacer nad wybrzeze czy zatoke, dalej nie wiem jak to nazwać hehe Tak więc pozostanie seaside xD ;)

Pogoda dziś jest genialna. Słonko, czyste niebo, do tego ciepły wiaterek. Nic tylko siedzieć na zewnątrz w promieniach słońca z bryzą morską we włosach ^^ Ochh cudnie ;)
Posiedziałam nad wybrzeżem gdzieś z 20 minut, bo Tos , pies zaczął się nudzić ^^. Ale warto było, zobaczyć to piękne morze w świetle słonca i te łódki po nim pływajace :)





Czy wyobrażacie sobie iśc po ulicy w Polsce i mówić do obcych ludzi "Dzień dobry", czy tam "cześć" i żeby nie popatrzyli na Ciebie jak na dziwaka? Tu jest normalne. Idziesz, wszyscy się pozdrawiaja bez znaczenia czy jesteście przyjaciółmi, znajomymi czy po prostu pierwszy raz i prawdopodobnie ostatni mijacie się na ulicy. Tu to jest naturalne i takie przyjemne. Gdy widzisz te uśmiechy na twarzach innych ludzi, ale te prawdziwe uśmiechy, nie sztuczne. Tym bardziej człowiekowi chce się żyć :)

Dzisiejszy dzień jest chyba jednym z lepszych jakiekiedykolwiek miałam :) Piszę tego posta w nadzieji, że chociaż w ten sposób będe mogła się z Wami moją radością podzielic :* :)

Jutro jadę pierwszy raz na kurs. Ciekawa jestem jak to bedzie. Droge juz znam, chociaż w piątek żeby się tam dostać na interview nie było tak prosto. O matko ile przekleństw z mojej buzi wyleciało, to pewnie nie dałoby się zliczyć hehe Ale grunt, że dojechałam, że załatwiłam. Fakt piatek 01, był dla mnie jak dla niektórych piątek 13stego, ale co za nami to za nami ;)
Oby jutro było fajnie, bo ja bedę w grupie jedyna która zaczyna od prawdziwych podstaw, bo reszta ludzi które będą tam uczęszczać to ludzie już  tu od dłuższego czasu mieszkające i pracujące. Ale nie ważne, grunt żeby był fajny nauczyciel bądź nauczycielka i ludzie w grupie a wtedy na pewno będzie fajnie :)

Ooo właśnie przypomnialam sobie. W ostatniej notce popełniłam błąd, królik nie nazywa się Lulu tylko Lola :)


Lola :)


Charlie :)

Wczoraj miałam babysitting cały dzień i wieczorem byłam totalnie wyczerpana hehe Ale i tak siłe na oglądnięcie Housa i Supernatural znalazłam ^^

Dzisiaj też będę mieć z 2/3 h w wieczorkiem bo hości idą na kolacje do przyjaciółki Ellen :)

Ok to by było tyle na dziś ^^

USIA JESZCZE RAZ WSZYSTKIEGOOOOO NAJLEPSZEGOOOO :*:**
od jutra znów na dietke przechodze buheheh tak więc mam nadzieje, że zakładu jednak nie przegram ;) oby nie ^^ hehe :*:*:*

BUZIACZKI DLA WAS KOCHANI :*:*:*
Jak zawsze pipole z NS, Chełmca i WTZ/Kraków ^^ ;) hehe KOCHAM WAS :*:*:*

:):):):):):):):):):):):):):)

btw czujecie bluesa kupiłam sobie ostatnio dwie płytki cd Sade i Faithless, za jedyne 8 Euro :) jeee jeee :) Z Holandii na przywoże na pewno dużą ilość cd xD hehe Bo tu to jest taniocha ^^

Marzenko mam nadzieje, że wszystko już wyjaśnione :*:* I będzie dobrze :* I mam nadzieje, że w następny weekend uda nam się spotkać :)

sobota, 25 września 2010

Efteling :) / Lulu & Charlie :)

Hej kochani :)
Przepraszam, że sie tak długo nie odzywałam, ale po prostu nie mialam zbytnio czasu. Wczoraj Miriam wyjechała i w chatce jest tak smutno, cicho nie ma z kim pogadać. No, ale cóż muszę na nowo do tego przywyknąć :)
Ok od czego by tu zacząć? Może Efteling :)

Efteling oh Efteling :)



Co za cudowne, przepełnione magią i radością miejsce :) Da tych co nie wiedzą, co to Efteling to w skrócie podobnego do Dineylandu, ale nie z bajkami typu Myszka Miki, ale typu Czerwony Kapturek, Dziewczynka z zapałkami. Wszystko jest na świeżym powietrzu, tzn chatki, a w chatkach są lalki i inne rzeczy oraz w tle głos który w skrócie opowiada każdą bajkę. Wszystko jest tak ślicznie zrobione i jak prawdziwe.
Tak więc jak w poniedziałek przyjechaliśmy do Efteling to zanieśliśmy swoje bagaże do naszego domku. Ja zobaczylismy domek to wszyscy "wow, jak tu pieknie". Na prawdę tam było pieknie :) I troszkę luksusowo :D Bo kto by pomyslal że w takim domku będzie zmywarka, a w niektórych nawet sauna hehe
Gdy nacieszylismy się domkiem poszliśmy na przedstawienie. Oczywiście nic z niego nie zrozumiałam, ale chodziło o to że czarodziej z tego parku miał dzieci posypać "magicznym proszkiem" aby dzieci spały dobrze :) Oczywiście Jeroen i Foris nie chcieli xD hehe
Potem wróciliśmy do chatki. Ellen wykompała dzieciaki. Zapomniałam wspomnieć iż pojechałam chora na ten wyjazd. Gardło cholernie bolało, a do tego jeszcze głowa dawała o sobie znać. Kaszel mnie meczył dlatego też stwierdziłam iż będę spać na dole, bo miałam spać z Jeroen w pokoju ale nie chciałam go budzić. Chociaż pierwsza noc to praktycznie moze przespałam 3 h, tak to cały czas drzemki bo po prostu kaszel nie dawał mi spokoju.
Rano wstałam ledwo ledwo ale stwierdziłam iż nie ważne jak źle będę się czuć nie odpuszczę sobie ten mozliwości pójścia do tego parku. Wyszliśmy z domku około 10. Gdy dotarliśmy na miejsce około 8 min na nogach i gdy zobaczyłam tyle samochodów na parkingu i dzieci i starszych przed wejściem, że sie trochę przeraziłam xD hehe
Ale nie musieliśmy długo czekac aby wejść na teren parku.
Gdy weszliśmy poszlismy na tereny bajek i różnych stworków. Ciekawe było jak z małych muchomorków na dróżce wydobywała się muzyka :) Nie będę wszystkiego opisywać co zwiedzialiśmy, ale naszym celem był "Rootkaptje" czyli "Czerwony katurek". Zwiedzialiśmy domek "Królowny Śniezki", "Jasia i Małgosi", "Kopciuszka" i gdy wchodzilismy do domku "Dziewczynki z zapalkami" powiedziałam moim iż jak byłam mała to zawsze na tym płakałam, i Ellen mówi " To może lepiej zostań", a ja "Nie to było jak byłam dzieckiem". Oczywiście jak zobaczyłam ta bajkę, niesamowicie zrobione jak co najmniej w kinie 3D i co i oczywiście Natalce łzy w oczach się zakręciły no bo jakże by inaczej hehe :)
Dużo bajek pierwszy raz widziałam, albo może je widzialam w dzieciństwie ale jakoś nie za bardzo zapadły mi w pamięć. Jak bajka o wilku i kózkach. Że mama kózka zostawia swoje koźlęta w chatce mówiąc im aby nikomu nie otwierały podczas jej obecności, ale oczywiście przyszedł Wilk, zapukał a kózki otworzyły no i wiadomo co sie z nimi stało ;p
Było jeszcze wiele innych rzeczy ale nie pamietam hehe
Potem zrobiliśmy sobie przerwe no i wstąpilismy do sklepu z zabawkami gdzie chłopcy wybrali sobie zabawki Jeroen - smoka, Floris- Wilka. I chłopcy poszli z mama na karuzele, ja jak tylko patrze na karuzele to mam mdłosci xD
I poszlismy na holenderską specjalnąć ale żebym ja teraz pamietała jej nazwe xD Pufcies czy cos takiego :) Wyglądały jak większe uszka, smakowały jak ciasto nalesnikowe posypane cukrem pudrem z czereśniami podawanymi na ciepło. Yummmmmyy :):):)
I gdy jedliśmy nagle Jeroen pyta Ellen "Gdzie Natalia ma przytulanke?", "Natalia też musi mieć przytulanke", "Natalia też musi mieć przyjaciela". hehe no i po obiedzie poszliśmy znów do sklepu kupić Natalce przyjaciela. hehe Na początku myślałam, że Ellen żartuje, ze mi kupi ale jednak nie ona mówiła na poważnie. hehe Zrobiło mi się na prawdę miło :) I mój przyjaciel Hejncie - kózka - cap xD leży na moim łóżku :)
Potem wracając do domku, w koncu znaleźliśmy Czerwonego Kapturka, ktory znajdował się zaraz przy wejściu :P hehe
Wróciliśmy do chatki, i gdy dzieciaki poszły spać zrobiłam sobie spacer po lesie :) Ochh słonko świeciło, ptaszki śpiewaly, siadłam sobie na prawciwko takiego zameczku który znajdowal sie na jeziorku i siedziałam pogrążona w myslach. I chetnie zostałabym tam dłużej :)
Gdy wróciłam do chatki, zaczeliśmy zbierać się znów do parku, w którym popływalismy łódką, pojeździliśmy ślimakami xD i poszliśmy do domu strachu. Chociaż nie był to taki dom strachu jak pokazywany jest na filmach amerykańskich xD Ale na końcu weszliśmy do takiej wielkiej sali. Usiedlismy w ławkach, i zostaliśmy zabezpieczeni poręczami i nagle głośna muzyka i zaczynamy się bujać i do góry nogami, potem znów bujanie i potem obrót dookoła. Banan z twarzy mi nie schodził hehe ;) Ale na prawdę miły aspekt kończący przygodę w Eftelingu :)
Potem zjedliśmy pataties (frytki) z takimi chińskimi specjałami xD hehe nie wiem jak to sie nazywa a wytłumaczyć to też ciężko ;p hehe
Jaś i Małgosia



Sprokjesboom
zdj. by Miriam :)


No i w środę wróciliśmy do domku i tak zleciały dni do piątku.

W piątek późnym popołudniem wybraliśmy się do sklepu zoologicznego gdzie Ellen kupiła dwa króliczki które mi obiecała Lulu i Charlie (dwie dziewczynki, ale nie pyutajcie mnie dlaczego jedna ma na imie Charlie xD hehe) I dwa króliczki są w klatce na zewnatrz, ale skubane się chowają i ciężko je wyciągnąć, ale muszę im dać czas aby się przyzwyczaiły :)
Dziś pierwszy raz odważyłam się sama pojechac do większego miasteczka Lemmer :) Jedynie muszę się w koncu nauczyc patrkować hehe Bo jak dziś zaparkowałam to o dziwo nikt mi nie zrócił uwagi aaaaa krzywo było hehe xD
Potem wracając postanowiłam sobie zrobić wycieczke i wylądowałam na autostradzie i sobie mysle o shit i co teraz hehe ale pojechałam przed siebie aż w końcu znalazłam miejsce do zawrócenia hehe
Do Lemmer pojechałam po suszarke do włosów, ale niestety w Lidlu wszystkie wykupili hehe
Tak więc wróciłam do domku, a Ellen mi powiedziała żebym pojechała do Balk tam mają suszarki, tak więc z wielkim uśmiechem wsiadłam znów do auta bo na prawdę uwielbiam jeździć autem :) Tak więc zawitałam do Balk.
Potem zrobiłam sobie wycieczkę na rowerze nad wybrzeże i niestety musiałam się zmywać bo zaczynało padać, ale warto było..Achh jak ja kocham ten widok morza :)
Potem dostałam wiadomość do Marzenki czy jutro będe w Groningen no i zapytałam Ellen czy miałaby coś przeciw jak sobie autko jutro pożyczę i powiedziala że nie. Jedyne tylko musiałam pojechać zatankować bo się benzyna kończyła. Oczywiście nigdy wcześniej nie tankowałam i do tego nie wiedzialam gdzie, ale Ellen mi mniej więcej wytłumaczyła i powiedziała że będzie tam Pani która mi pomoże. I dojechałam i okazało się że ta Pani tam była, bardzoooo sympatyczna :) Pomogła mi ze wszystkim :)
Tak więc auto zatankowane czeka na jutrzejszą godzinna przejażdżkę aby spotkać sie z Marzenką :)
więcej zdjęć z Efteling i królików jutro ^^
Ufffff się opisałam xD Az mnie plecy boląąą hehehe ;)
Ok 3majcie się cieplutko wszyscy :*
Kasiu przepraszam że wczoraj nie dałam notki, ale dzis z dedykacją dla Ciebie :*:*:* ;) hehe jeszcze raz STO LAT!!!! :):)
BUZIACZKI KOCHANI :*:*

ps. Od poniedziałku znów dieta hehe bo chyba mi się z 8 kg przytyło O.o masakrooo wyglądam jak beczuła xD LoL hehe Damy rady!! Oby ;)

środa, 15 września 2010

Oby tak dalej

Po pierwsze dziekuje za odwiedziny i komantarze :) Wiem, ze niektorzy mieli problemy z ich wystawieniem, ale juz wszystko dobrze dziala :) ( nie żebym tu chciała dużo komentarzy czy coś ale no wiecie, no hehehe :))
Co do chińszczyzny Kasiu to byla bardzoooo smaczna, chociaz myślalam że to będzie coś innego, ale i tak milo ze strony hostów, że specjalnie zamówili chińszczyznę dla mnie i dotrzymali obietnicy :)

Od wczoraj mieszka ze mna w chatce była au pair hostów, znaczy nie była przed, przed ostatnia :p Przyjechała ich odwiedzić i znajomych których tu poznała na 1,5 tyg tak więc czuję się troszkę bezpieczniej w chatce i ostatnia noc była chyba jedna z lepiej przespanych tutaj :)
To niesamowite jak dobry kontakt maja dalej rodzina i była au pair. Mam nadzieję, że w moim przypadku też tak będzie :)
Miriam jest naprawdę miłą osobą. Podziwiam ja za to, że bez kursu sama w pół roku co tu była nauczyła się na prawdę super mówić po holendersku.
Ellen ma jutro zadzwonić i zapytać o kurs i o zajecia siatkówki tak więc zobaczymy jak to będzie :) Oby dobrze :)

Dziś dzień był troszkę męczący chociaż zaczął się bardzo miło bo rozmowa z moimi kochanymi pipolami :) Mamitką, Karolką i Dawidkiem i przez chwilę z Jutką :) Ach to zawsze poprawia humor, a chociaż mój humor jest OK to tylko jeszcze bardziej go polepszył :)
Dzień był meczący bo była 4 dzieci. Rosalie i Lukas dziś mieli dzień z tata ale wszyscy razem siedzieliśmy i bawiliśmy co bylo na pawdę miłe :) Najgorsze było jak musiały już iść i widok jak wyraz twarzy Rosalie zmienia się pod wpływem słów "Rosalie, you have to go now". Och aż się serce kraje jak sie widzi coś takiego :(
Oby w tym tygodniu wszystko się wyjaśniło i jak najszybciej dwójka znów w domku zamieszkała bo i rodzinka hostów za nimi tęskni jak i ja, bo to są na prawdę cudne dzieci :)

Powiem Wam, że miałam małe obawy gdy wczoraj zobaczyłam jak Jeroen zareagował na Miriam. Bo gdy tylko przyjechała było " Gdzie Miriam?" i bałam sie że po prostu nie będzie już chciał wiecie przebywać ze mną i tylko z nią bo nie żebym była zazdrosna. Nie to nie o to chodzi. Tylko wtedy byłyby problemy np z przebraniem go czy kapiela, bo przeciez to należy do moich obowiązków nie jej, ona jest tu na wakacjach. Ale na szczęście Miriam jest na prawdę miła i pomocna tak więc było OK :):)
I dziś mnie zdziwiło jak Ellen mi powiedziała, że jak poszłam na chwilkę do swojej chatki, że Jeroen o mnie pytał :)
Cieszę się że złapałam z dzieciakami taki dobry kontakt :) Chociaż wiadomo z czasem może sie im odwidzieć, ale oby nie :)
Ostatnio dostalam tyle komplementów od Ellen, że jako iż nie umiem przyjmować komplementów to oczywiście moja twarz zalała sie purpurą hehe Ale na prawde miło usłyszeć że jest się w czymś dobrym i że ktoś jest z ciebie zadowolony :)

Prawdopodobnie do domku przyjadę bądź przylece w 2011 roku bo niestety bilety na okres świateczny są bardzooo drogie a chcę zobaczyć nowego członka rodzinki - Kubusia- już kochanego przeze mnie całym sercem :):):) Ciocia już się nie może doczekać aż Cię zobaczy :):) Oczywiście nie tylko Kubusia:) Wszystkich moich kochanych Ludzi :* Ochh I love my people :):):):) :*

Co jeszcze hmm...U nas znów pada i zapowiadali na noc silne wiatry do 100 km/h tak więc będzie wiało w pokoju xD Ale jakoś dam rady :)

To chyba tyle na teraz :)
3majcie się cieplutko :*
People from NS and Chełmiec Town and WTZ town :*:*:*:*
Lov U :*:*
I pozdrowienia dla wszystkich co czytaja bloga , jesli tacy sa :*:*
Paulina 3mam kciuki za jutrzejsza rozmowe z hostką :) Będzie dobrze :):)

poniedziałek, 13 września 2010

"Co nas nie zabije, to nas wzmocni."

Oj nie będę zaczynać opisywać mojej przygody od początku bo zeszłoby mi na tym pół dnia, a akurat mam 2h przerwy bo dzieci śpią :)
Aktualnie jestem w Holandii. Pięknym kraju zieleni, rowerów i wiatraków :) Gdy tylko wjechaliśmy autobusem do Holandi, z każdą sekundą, minutą, godziną coraz bardziej zakochiwałam się w tym kraju. Jestem pewna, że każdy z Was co by tu przyjechał poczuł by to samo :)


Widoki są cudowne :) Do niedzieli dwa tygodnie temu myślałam, że góry to mój żywioł, zapierałam się zawsze że nie mogłabym zammieszkać na płaskim terenie. A tu niespodzianka. Zakochałam się bez pamięci :)

Dobrze skonczę to słodzenie Holandii i przejdę to szczegółów, czyli au pair.

Od tygdnia mam tą przyjemność być au pair w Holenderskiej rodzince 6 osobowej. Mama - host mama - Ellen. Tata - host tata- Rob. Najstarszy z dzieci Lukas (9lat), Rosalie (5lat), Jeroen(prawie 4latka) i najmłodszy Floris (prawie 2 i pół ).

Jak na razie opiekuję się dwoma najmłodszymi bo starsze są ze swoją mamą. Jednak miałam ich przyjemność poznać w środę i okazaly się naprawdę cudownymi dziećmi :)

Cóż mogę powiedzieć o rodzince. Szczerze jestem bardzooooooo zadowolona :) Są na prawdę fajnymi ludźmi, przyjacielskimi, pomocnymi osobami. :) To dzięki nim czuję się tu tak dobrze.



Byłam raz au pair gdzie ojciec nie za bardzo chciał aby jego dzieckiem zajmował się ktoś inny niż matka dziecka, tak więc nie było zbyt miło. Dlatego też wiem, że atmosfera w host family musi być na prawdę fajna aby au pair również się dobrze czuła. Dlatego też przy rozmowie z Ellen zapytałam czy oboje rodziców chce au pair, na co dostałam 100% potwierdzenie :) I tak też jest, z czego się cieszę :)


Wiadomo też, że na początku jest zawsze miło i wesoło, wszystko dla mnie jak i dla nich też jest nowe. Chodzi mi dokładniej o zwyczaje i ogólnie moją osobę :) Z czasem pewnie może nie bedzie aż tak super, chociaż kto wie. Oby jednak tak zostało jak jest albo było lepiej :)


Pierwszy dzień z dziećmi był ciężki, do tego że byłam nowa więc dzieci mnie "próbowały" ale była też bariera językowa bo dzieci nie mówią po angielsku. Tak więc było ciężko. Chociaż był jeszcze jeden powód który spowodował iż chciałam spakować manaty i wrócić do domku, ale to później :)


Jednak co do języka to dzieci rozumieją trochę po angielsku, przez to że mieli już wcześniej au pair z innych krajów. :) Z Florisem nie mam takiego problemu bo on się dopiero uczy słów i ja również uczę się z nim :) Dodatkowo też przez ten tydzień nauczyłam się jego słówek, bo wiecie jak to dzieci małe, więc bardziej go rozumie :)



Z Jeroenem były troszkę problemy bo ja go zbytnio nie rozumiałam, ale Ellen wytlumaczyła mu że ja nie mówię po Holendersku tak więc mądry chłopczyk teraz tłumaczy mi (oczywiście po holendersku) co coś znaczy jak nie wiem i się go zapytam. Jest na prawdę mądrym chłopcem i słodkim chociaż potrafi czasem być nieznośny, ale czy nie każdy z nas ma czasem gorsze chwile? To dlaczego niby dziecko też nie może ich mieć? :)

Floris jest tak pociesznym dzieckiem, że po prostu cały czas się śmieje :) Więc nie ma z nim dużego problemu. Płacze tylko wtedy gdy naprawdę coś mu się stało.


Lukas i Rosalie są tak słodkimi dziećmi, że po prostu do rany przyłóż :) Miałam przyjemność być z nimi w sobotę w playparku i się zdziwiłam gdy na dowidzenia oboje dali mi buziaki bo to dopiero drugi raz się widzieliśmy, ale na prawdę ciepło mi się na serduchu zrobiło :)

Z powodów problemów rodzinnych pomiędzy tata dzieci a matką dwójki straszych na razie Lukas i Rosalie są ze swoją mamą, ale w tym tygodniu wszystko się ma wyjaśnić tak więc wszyscy mamy nadzieję, że już za niedługo będę tutaj z nami :)



Ale powiem Wam niektórzy porafia byc naprawdę wrednymi, a do tego mega zawistnymi osobami. Tutaj myślę o tej drugiej matce tych dwójki starszych. Jest tak zazdrosna o wszystko co Rob i Ellen i dzieci robią, że to na prawdę jest chore. Ale cóż może kiedys zmądrzeje, może.


Aaa miałam napisać o drugim powodzie dlaczego chciałam wracać. Chodziło o prysznic. Z tego powodu iż mam swoją chatkę obok ich tak więc mam też swoją "łazienkę". Jak przyjechałam to sie trochę przeraziłam, bo ten prysznic jest - na zewnątrz. W osobnym budynku. Ktoś kto był kiedyś na kampingu czy też w domkach letniskowych wie, że w większości prysznice są w osobnych pomieszczeniach. Zastanawiam się jak to będzie w zimie, chociaż tutaj nie ma tak ostrych zim jak w Polsce ale zawsze.


I przez te dwie sprawy na prawdę chciałam spakować walizki z powrotem i wrócić do domku. Jednak potem sobie pomyślałam, że "Nie o nie, tak łatwo się nie poddam. Dam sobie rady. Muszę sobie dać czas, a przyzwyczaje się. Bo jak to mówią co nas nie zabije to nas wzmocni" Oby oby ;)



I fakt po tygodniu bariera językowa zaczyna się zmniejszać a do prysznica zaczynam się przyzwyczajać. Będzie dobrze, prawda? :)

Ok kończe na teraz :)
Odezwę się wkrótce :)

Idę pouczyć się niderlandzkiego :):):)

Pozdrawiam!

Doei!! :):):)